Artykuł z Pulsu UM, nr 130, styczeń 2011.
Student wybierający dwa kierunki staje na rozstaju dróg. Nie może bezpośrednio iść ani jedną ani drugą z nich – musi utorować sobie nową, własną drogę. Oczywiście – wymaga to o wiele więcej zachodu, ale w rezultacie dochodzi do zupełnie nowego miejsca. Wcale nie znaczy to, że dochodzi dalej niż inni. Czasem też toruje sobie nową drogę bliżej jednej z tych utartych. Im bardziej drogi się rozchodzą, tym trudniej utrzymać dobre tempo i kierunek w gąszczu przeciwności. Ostatnio jednak, nawet na Uczelni Medycznej, taki survival jest coraz bardziej popularny. Nasza naukowa natura nie pozwala nam nie postawić pytania: dlaczego? Jakie są przyczyny, konsekwencje i realia studiowania dwóch kierunków?
Jak wszystko się zaczyna?
Obecnie nie ma nic prostszego niż rozpoczęcie drugiego kierunku. Wystarczy dysponować wystarczającą sumą punktów z matury i przejść z sukcesem przez proces rekrutacji. Drugi kierunek można rozpocząć po ukończeniu co najmniej pierwszego roku na pierwszym kierunku. Po spełnieniu tych wymogów, należy udać się do dziekanatu i złożyć podanie o przyznanie indywidualnej organizacji zajęć w danym roku. Wydana zgoda stanowi upoważnienie do uczęszczania na zajęcia z różnymi grupami, tak, by było możliwe pogodzenie planów zajęć. Każdą zmianę grupy należy indywidualnie uzgodnić z prowadzącym ćwiczenia. Prostota (choćby teoretyczna) tego przedsięwzięcia, stwarza szeroką drogę dla realizacji ambitnych planów. Skoro nie jest to zadanie łatwe, należałoby sprawdzić czym tak naprawdę kierują się osoby podejmujące ten wysiłek.
Większość dwukierunkowych studentów deklaruje, że przyjęty przez nich tryb nauki pozwoli im na zdobycie lepszych kwalifikacji i zwiększy szansę na zdobycie pracy. Należy jednak przyjąć pewną poprawkę na specyfikę studiów na uczelni medycznej. Można założyć, że właśnie po ukończeniu takich studiów problemy ze znalezieniem pracy są stosunkowo małe w porównaniu z uczelniami o profilu humanistycznym. Czy łączenie dwóch kierunków medycznych jest więc zasadne? Prof. Franciszek Główka z Katedry Farmacji Fizycznej i Farmakokinetyki poddaje w wątpliwość celowość niektórych połączeń: „Jeśli student studiuje medycynę i farmację, który zawód będzie wykonywał? Z tego co się orientuję, dwóch zawodów wykonywać nie może.”. Podobnego zdania jest prof. Teresa Gierlach-Hładoń, Prodziekan do Spraw Studenckich Wydziału Farmaceutycznego, która wskazuje jednak na pewne korzyści płynące z takiego połączenia: „Na pewno studiowanie dwóch kierunków jest poszerzeniem horyzontów, możliwości. Można ukończyć farmację i medycynę – taki lekarz ma lepsze rozeznanie jeżeli chodzi o farmakologię, wie lepiej co z danym lekiem się dzieje. Ale prawnie tych zawodów wykonywać nie można, mimo że wiąże się to z 11 latami studiów, bo studiowanie jednocześnie farmacji i medycyny jest niemożliwe”. Trudno nie zgodzić się z tym, że takie połączenie byłoby korzystne nie tylko dla lekarza z szeroką wiedzą farmaceutyczną lub farmaceuty z wiedzą medyczną, ale przede wszystkim dla chorego. Może jednak sytuację tą można by rozwiązać w sposób prostszy, choć pewnie wcale nie łatwiejszy, organizując wydajną współpracę lekarzy z farmaceutami w jednostkach służby zdrowia. Jeśli lekarz-farmaceuta nie jest absolutnym geniuszem – nigdy nie jest w stanie być wybitnym specjalistą w obydwu dziedzinach.
Względy praktyczne i powodzenie na rynku pracy są kluczowe także dla tych studentów, którzy nie chcą stworzyć hybrydy dwóch zawodów, lecz po prostu przekwalifikować się, gdyż wcześniej zdobyte wykształcenie jest mało atrakcyjne dla pracodawców. W tej sytuacji znalazła się Asia – studiująca obecnie na drugim roku Farmacji: „Przede wszystkim chcę skończyć studia, po których będę mogła pracować w zawodzie i które do tego zawodu mnie przygotują. Po moim pierwszym kierunku (biologia na UAM) bardzo niewielu absolwentom udaje się znaleźć pracę” – mówi Asia, rozkładając ręce. Nikt nie może jej zarzucić, że nie jest pasjonatką biologii. Nawet do tej pory nie może oprzeć się wyprawom przyrodniczym, jednak rynek pracy nie pozostawił jej wyboru. „Nie studiuję dla samej przyjemności studiowania (choć niewątpliwie są takie – np. zniżka w MPK), ale po to, aby przygotować się do mojej przyszłej pracy zawodowej” – dodaje. Trudno zarzucić studentom takim jak Asia brak powodu dla podjęcia drugiego kierunku studiów. Można jednak zastanawiać się nad celowością podjęcia pierwszego. Jak jednak wybierać między względami praktycznymi a pasją? Trudno też winić osoby kończące szkołę średnią, że nie zawsze trafnie oceniają rynek pracy. W tym wieku bardziej liczy się to, w co się wierzy.
Istnieje też grupa studentów, dla których to nie kwalifikacje, lecz zdobywane umiejętności i wiedza są ważniejsze. Przykładem jest Szymon, który w swojej pracy magisterskiej na biologii na UAM-ie zajmuje się oddziaływaniem leków na błonę komórkową. Rozpoczął więc również farmację. „Stwierdziłem, że dobrze by było poszerzyć swoją wiedzę” – mówi. Zaraz jednak dodaje: „Ponadto, w podjęciu decyzji pomógł mi aspekt finansowy, a dokładniej zdobycie dodatkowego zawodu o dużych perspektywach na rynku pracy”.
Klaudia, łącząca farmację z ratownictwem medycznym przyznaje, że od dłuższego czasu zastanawiała się nad podjęciem drugiego kierunku. „Bardzo chciałam spróbować czegoś nowego, czegoś innego, bo nie byłam do końca pewna, czy farmacja jest właśnie tym, co chcę studiować. Poza tym już wcześniej interesowałam się ratownictwem i chciałam mieć pewność, że w każdej niespodziewanej sytuacji będę umiała pomóc rannemu. Kolejnym powodem było sprawdzenie własnych możliwości, tego czy dam radę, jak bardzo jestem silna”. Dla niektórych osób może być to zaskakujące, ale wielu studentów dwukierunkowych ocenia swoje przedsięwzięcie właśnie z tej strony, niekiedy nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Jedni podejmują nowe wyzwania i dostarczają sobie adrenaliny trenując sporty ekstremalne, inni nakładając na siebie dodatkowe obowiązki związane ze studiami. Jedno i drugie może dawać spełnienie i poprawiać ocenę własnej wartości, ale może też być uzależniające. Klaudia ma jednak całkiem zdrowe podejście do podjętego zadania. „Drugi kierunek to także możliwość poznania nowych, naprawdę niesamowitych ludzi” – dodaje.
Anita, również studentka drugiego roku farmacji, ma jeszcze jedną teorię wyjaśniająca dlaczego studenci podejmują kolejny kierunek studiów: „W moim odczuciu podwójne studiowanie stało się pewnego rodzaju modą, na zasadzie – moja koleżanka rozpoczęła drugi kierunek, dlaczego i ja mam tego nie zrobić? A ja pytam – dlaczego Państwo ma płacić za tak nieuzasadnione pomysły?”. Anita stawia bardzo dobre pytanie i tym samym porusza niezwykle istotny temat – czy drugi kierunek powinien być płatny?
Studencie, chcesz studiować – płać!
Ostatnie dwa lata to czas ogólnopolskiej dyskusji na temat tego, czy za podjęcie drugiego kierunku studiów student powinien płacić. Wydaje się, że trudno będzie w przyszłości uniknąć tej zmiany, jednak na razie nie można jednoznacznie stwierdzić, że w roku akademickim 2011-2012 odpowiednia nowelizacja Ustawy o Szkolnictwie Wyższym wejdzie w życie. Na stronie Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego można znaleźć projekt ustawy wraz z uzasadnieniem, będący w fazie konsultacji eksperckiej. Sam pomysł warto jednak poddać dyskusji. Zdecydowaną opozycję stanowią studenci, którzy planują podjęcie drugiego kierunku i nie mają pewności, czy uda im się uzyskać średnią na tyle wysoką, by zdobyć pozwolenie na bezpłatne studiowanie. Słusznie też uważają, że o tego typu zmianach powinni być informowani kilka lat wcześniej, by móc poczynić odpowiednie plany, opierając się na wiarygodnych informacjach z Ministerstwa. Można jednak spojrzeć na sytuację z trochę innej strony. „Uczciwie rzecz biorąc, drugi kierunek powinien być płatny” – przyznaje prof. Gierlach-Hładoń – „Za tymi studentami nie idą pieniądze, a wiadomo, że nasze ćwiczenia są bardzo kosztowne. Odczynniki, aparatura – to wszystko jest bardzo drogie”. Podobnego zdania jest prof. Główka: „Nie jestem przeciwnikiem studiowania na dwóch kierunkach, jeżeli student będzie za ten drugi kierunek płacił, bo wtedy nie jest to obciążeniem dla kasy państwowej. To społeczeństwo płaci za studia”. Zgodnie z wykładnią Konstytucji, dokonaną przez Trybunał Konstytucyjny, Państwo nie jest zobowiązane do zapewnienia bezpłatnej nauki wszystkim studentom – inaczej nie mogłyby funkcjonować studia zaoczne. Przeciwnicy odpłatności za drugi kierunek studiów twierdzą jednak, że wprowadzenie ustawy zamknie drogę do spełnienia kariery naukowej i zawodowej wielu osobom, co nie jest według nich uczciwe. Argument ten odpiera prof. Główka: „Zostawiamy pewien margines dla osób, które rzeczywiście są uzdolnione i chcą poszerzyć swoją wiedzę. Zakładamy, że ich potencjał jest tak duży, że może to być korzystne. Nie sądzę jednak, że może to dotyczyć większej grupy osób”. Wprowadzenie limitu studentów, którzy mogą podjąć drugi kierunek bezpłatnie, z uwzględnieniem średniej, częściowo na pewno rozwiązałoby problem. Pozostawiłoby furtkę dla osób, którym naprawdę zależy na podjęciu drugiego kierunku i na własnym rozwoju. Wyeliminowano by też te osoby, które podejmują się dodatkowych studiów bez dogłębnego przemyślenia swojej decyzji. Systematyczna praca przez rok dla uzyskania możliwości bezpłatnego studiowania na drugim kierunku na pewno byłaby doskonałym sprawdzianem determinacji.
Odpowiedzialność studiowania
Na problem odpowiedzialności w podejmowaniu drugiego kierunku studiów zwraca uwagę Anita: „Często zdarza się, że ktoś podejmuje studia na drugim kierunku i rezygnuje z nich po miesiącu, bo stwierdza, że nie daje rady. W ten sposób w procesie rekrutacji zajął miejsce innej osobie, dla której być może był to wymarzony kierunek i w rzeczywistości to miejsce zmarnował. Dlatego uważam, że jeżeli już ktoś podejmuje studia na drugim kierunku, to powinien dokładnie przemyśleć swoją decyzję”. Niestety – miarą tego jak bardzo nam na czymś zależy jest to, ile wysiłku jesteśmy w stanie włożyć w zdobycie tego, lub… ile zapłacić. Znów powracamy do tematu odpłatności za drugi kierunek studiów. Na pewno obowiązek dokonania opłaty wpłynąłby na przemyślenie decyzji przez tych studentów, którzy rekrutują się na nowy kierunek tylko po to, by przez miesiąc pochodzić do prosektorium, lub dla tych, którzy zaczynają studia, żeby „przezimować”. Może warto w tym czasie zdobyć inne potrzebne umiejętności, zamiast zajmować miejsce innym? Można intensywnie uczyć się języków, wyjechać lub pracować. Z drugiej strony każdy ma prawo się pomylić. Wybór kierunku studiów jest jednym z najważniejszych momentów w życiu. Determinuje przyszły zawód, a skoro tyle czasu spędzamy w pracy, to tym samym również jakość całego życia! Praca z chorymi jest trudna i wymaga specjalnych predyspozycji, dlatego szczególnie na uczelni medycznej trudno dziwić się studentom, którzy decydują się na zmianę kierunku. „Jest wiele osób, które na pierwszym roku np. farmacji poprawia maturę, dostaje się na kierunek lekarski lub lekarsko-dentystyczny i podejmuje te studia obok pierwszego kierunku” – mówi prof. Gierlach-Hładoń – „Jednak te osoby w krótkim czasie przerywają studia, bo nie są w stanie studiować tych dwóch kierunków jednocześnie. Najpierw biorą urlop dziekański, ale okazuje się, że w następnym roku nadal nie są w stanie tego pogodzić. Są też takie osoby, które wracają, ponieważ poszły na inny kierunek i stwierdziły, że praca w szpitalu z chorym nie wygląda to tak, jak sobie to wyobrażały i rezygnują”. Nietrudno więc wnioskować, że podjęcie decyzji o rozpoczęciu jakiegokolwiek kierunku, na wypadek, gdyby nie udało się przejść kolejnej rekrutacji na inny, jest bardzo trudne. Przynajmniej dla tych, którzy nie chcą stracić roku i choć trochę myślą o konsekwencjach swojej decyzji dla innych rekrutujących się studentów.
Dwukierunkowa rzeczywistość
Trudno nie zauważyć, że dla osób podejmujących drugi kierunek studiów nauka staje się dominującą częścią studenckiego życia. Jak radzą sobie ze swoimi obowiązkami? „Jest to niezwykle trudne, ponieważ okres zajęć na naszych studiach trwa praktycznie od rana do wieczora. Zajęć kontrolowanych, na które studenci muszą chodzić, jest bardzo dużo.” – przyznaje prof. Gierlach-Hładoń. Ponadto dodaje, że studenci często opuszczają wykłady: „W zasadzie wykłady też są obowiązkowe, tylko nie sprawdza się na nich obecności. Jeżeli jednak ktoś chce studiować dogłębnie, to też powinien na nie chodzić, ponieważ za to uzyskuje punkty ECTS, a nie za to, że w tym czasie wykonuje inne zajęcia”. Ponownie, zdanie Pani Profesor podziela prof. Główka: „Jak wykład może być nieobowiązkowy, jeżeli jest to materiał, który student musi zdać? Punty ECTS obejmują, oprócz skali trudności przedmiotu, również wykłady. Studenci powinni w nich uczestniczyć. A student jedno- czy dwukierunkowy ma takie same obowiązki”. Ponadto dodaje: „Z moich doświadczeń wynika, że studenci studiujący dwa kierunki często nie mają czasu na dobre wykonanie obowiązków. Doba ma 24 godziny i trudno to wszystko pogodzić”.
Nie można powyższym wypowiedziom nie przyznać racji, jednak przyglądając się słuchaczom wykładów, często da się zauważyć, że wcale nie jest to regułą. Braki w składzie osobowym roku są tylko w małej części wywołane nieobecnością studentów dwukierunkowych. Często są to po prostu nieobecności z wyboru, żeby nie nazwać tego lenistwem. Studenci studiujący dwa kierunki nierzadko są bardziej ambitni i dokładają większych starań, by dobrze wypaść na kolokwiach. Trudno zgadnąć, czy jest to też kwestią pewnego rodzaju honoru. Nikt nie chce, by powiedziano mu, że źle wypadł, bo podjął się zadania ponad siły.
Swój sposób na skuteczną naukę opisuje Klaudia: „Przede wszystkim staram się uczyć na bieżąco. Chociaż nie jest to łatwe, kiedy wraca się do domu po 20-tej. Na początku roku ambitnie uczyłam się nocami, ale jak można było przewidzieć, długo tak nie wytrzymałam. Najważniejsze to ustalić sobie priorytety i się ich trzymać”. Na jednym z internetowych blogów studentka naszej uczelni pisze, że studiowanie dwóch kierunków przypomina grę strategiczną. Czasem trzeba odpuścić jedno, żeby zyskać drugie. Zmobilizować się wcześniej, by później nie zabrakło czasu. Bardzo dokładnie przewidywać i planować. Mieć wszystko pod kontrolą i ani na chwilę nie stracić czujności. Szymon również ma swój sposób na przyswajanie wiedzy: „Sporo materiału zwłaszcza na I i II roku farmacji pokrywa się z materiałem realizowanym przeze mnie w ramach studiów biologicznych, co znacząco skraca czas potrzebny na opanowanie materiału. Trzeba stosować jak najmniej „pamięciówki”, a jak najwięcej bazować na posiadanej już wiedzy i tylko ją uzupełniać. I nie przerażać się!”. Prof. Gierlach-Hładoń zauważa jeszcze jeden aspekt studenckiego życia: „Jeżeli studenci podejmujący się drugiego kierunku studiów chcą dobrze wykonać to, czego się podjęli, to chyba nie mają już czasu na życie osobiste”. Pewien problem społeczny zauważa również Szymon: „Poznaję cały rok „meandrując” pomiędzy grupami, ale w żadnej z nich nie mogę „zagrzać” dłużej miejsca”.
Studiowanie dwóch kierunków niezaprzeczalnie stanowi duże obciążenie zarówno psychiczne jak i fizyczne, wywołuje więcej stresu i presji niż studiowanie na jednym kierunku. „Nie wiem nawet, czy udało mi się połączyć plany” – mówi Klaudia – „Na ratownictwie plan zmienia się średnio co 3 tygodnie. Dlatego plany łączę na bieżąco, na tydzień do przodu. A ze zrozumieniem ze strony asystentów też bywa różnie” – dodaje – „Są tacy, którzy nie widzą żadnego problemu w zmienianiu grup czy w tym, że czasami spóźniam się na zajęcia. Ale niestety nie wszyscy. To po prostu trzeba przeżyć, zacisnąć zęby i nie przejmować się”. Studenci dwukierunkowi muszą uważać, by nie osiągnąć wręcz odwrotnego efektu niż zamierzali. W nawale obowiązków trudno jest czytać interesujące publikacje czy uczestniczyć aktywnie w kole naukowym. Czasami trzeba rozpatrzyć , co opłaca się bardziej.
Na pewno trudno jest torować sobie nową, własną drogę przez studia dwukierunkowe. Jednak nie jest to niemożliwe. Niezależnie od tego, z jakiego powodu podejmuje się drugi kierunek studiów, powinna być to decyzja jak najlepiej przemyślana, żeby nie okazało się, że kończy się to tak, jak łapanie przysłowiowych srok za ogon. Nie da się ukryć, że o studentach dwukierunkowych myśli się różnie, a przecież każdy ma prawo być kowalem swojego losu, więc… studiujmy i pozwólmy studiować! J
Marta Ptaszyk i Anita Pogorzelska